Przede wszystkim fakt, że w styczniu Pola była aż 6 dni w żłobku !!!
6 dni i 5 leżakowania :) tym samym potrajając swą obecność w tej placówce :P
i niestety znów klapa, bo świrusy zaatakowały i rozwinęły nam wysiękowe zapalenie ucha :(
I bardzo niedobrze, bo już dzieć wchodził tam bez płaczu i ...wyjść nie chciał, a teraz abarot praca nad tym.
Czas na dobrego laryngologa.
Jedną historię uszną przerobiliśmy z efektem 80% ubytku słuchu u Marty;
"bo wy rodzice wiecie lepiej...."
no właśnie w tym sęk, że wiemy !!! obserwujemy swoje dzieci i widzimy zmiany;
tylko jak objawy nie przebiegają książkowo, to nie są brane pod uwagę.
A moje dzieci są edycji specjalnych i nie reagują książkowo !!!
Julek może z 5 razy był chory w swoim 18 letnim życiu.
Marta od urodzenia problemy alergiczne i z uszami,
a Pola do momentu pójścia do żłobka - okaz zdrowia.
eh życie, życie.
No ale nasze dziewczyny mają podwyższony próg bólowy (po mamusi) i niestety książkowe objawy chorób można schować...miedzy książki, bo przy zapaleniu ucha dzieci są rozdrażnione, płaczą, uszko boli, jest wysoka temperatura,
a nasze dziewczynki TYLKO wymiotują wieczorami jak się rozgrzewają przed snem.... cały objaw choroby.
Za to lekarz zaglądając w uszko potwierdzi nasze przypuszczenia...
Tak więc nauczeni doświadczeniem, nie będziemy siedzieli bezczynnie, tylko wkraczamy do specjal wracza ;D
Teraz tylko kciukasy poproszę zacisnąć, aby do poniedziałku była poprawa, bo dostałyśmy antybiotyk na ucho i leczymy...
A może ktoś z Was zna sposób uodpornienia na infekcje ucha, albo inne sposoby leczenia niż antybiotykiem?
Drugi powód do radości
Zrobiłam sobie przerwę od ruchu sieciowego i...na dobre mi to wyszło :)
bo otrzymałam od męża namiastkę pracowni krawieckiej :P
co prawda w tymże samym miejscu, ale jakby ciutek lepiej zorganizowaną.
Wcześniej wszystkie potrzebne mi rzeczy, materiały, dodatki stały w pudełeczkach na stole, obok maszyna i...
niewiele miejsca na dalsze cokolwiek a teraz, kiedy sprawna ekipa wzięła się do pracy....
sami zobaczcie :)
- tak puściuteńką ścianę hodowałam 8 lat mieszkania tu :) teraz wiem, że warto było
- dobry pomocnik, to i praca sprawniej idzie :)
- pudełeczka z szufladkami serduszkowymi wykonania Kasi K, za co jej bardzo bardzo dziękuję, bo serducha wkładam
w to całe mnóstwo :) ale kocham to, więc wkładam :P
- no i moja kochana Mysia, którą dostałam pod choinkę, od mojego Osobistego Mikołaja :)
jestem dumna :)
W tak świetnym miejscu ochoczo spędzam każda wolną chwilę;
i nawet "mój łańcuch" hihihi nie musi wystarczać do telewizora w salonie :D
Żeby było ciekawiej i domownicy częściej towarzyszą mi przy pracy :)
Lecę zobaczyć co na fejsie słychać, bo nie byłam tam od poniedziałkowego wieczora :D
(bez bólu - polecam )
Mój szwagier miał podobnie ze swoim synem...od małego ciągle zapalenie ucha...w końcu trafili na laryngologa który zrobił młodemu "płukanie" nosa i całej reszty i w końcu mu przeszło na tyle że nie musiał co miesiąc brać antybiotyków. Wydaje mi się, że decyzja o pójściu do specjalisty jest bardzo dobra...powinien Wam pomóc! Trzymam kciuki, żeby Polinka szybko wyzdrowiała!
OdpowiedzUsuńGratuluje pracowni...kąt do spokojnego tworzenia to jest to co każdy rękodzielnik mieć powinien :) Niech dobrze Ci służy!
No ale masz świetne miejsce do pracy :) Trzymam kciuki, by wszystkie choroby poszły sobie precz,
OdpowiedzUsuń