NIE WIEM CO TO NUDA !!!
a że u nas w domu zawsze się coś dzieje,
no właśnie, zawsze coś.
Wróciłam do pracy. Wpadłam w wir obowiązków, nowcy czynności też;
szkoleń, pisania, dziennika elektronicznego, zebrań i wywiadówek.
Ja do pracy, a mąż z Polą do żłobka na dni adaptacyjne.
Początkowo, do środy tylko na dwie godzinki, we czwartek została już na leżakowanie, a w pierwszy piątek września, bez fanfar rozpoczęliśmy Sezon Chorobowy.
12 dni mąż był z Polinką na zwolnieniu;
bidulka zakatarzona, z chorymi oczami i uszami powolutku, aczkolwiek systematycznie dochodziła do siebie.
19 września wróciła do żłobka
do swojej misiaczkowej grupy
zdążyła nawet wykonać swoją pierwsza pracę plastyczną :)
Była tylko na dwa dni, bo niestety trzeciego już się nie nadawała :(
tym razem na zwolnienie poszłam ja...
no i nie byłabym sobą, aby nie wykorzystać sensownie darowanego mi czasu.
Każdą południową drzemkę Poli wykorzystywałam na krojenie materiałów, a wieczorami szyłam i szyłam i szyłam.
Mam nieodparte wrażenie, że idzie mi coraz lepiej ;)
Maszyna spisuje się na medal, więc działam. Kupiłam też świetny plastik na szablony i szaleję :P
Trening chusteczkowy
Nie myślcie sobie, że działałam w pojedynkę !!!
co to to nie :)
Czym skorupka za młodu...
i żeby maluszkom nie spadały z szyjek, przybiłam napy nowiusieńką napownicą :)
Mała pomocnica :) niech rośnie i uczy się talentu od swego mistrza mamusi :)
OdpowiedzUsuńi to jak chętnie pomaga :) oby tak zostało :)
UsuńPomocnik pierwsza klasa!!
OdpowiedzUsuń