Dzieje się tyle, że brakuje mi czasu opisać i to co było na wyjeździe,
i to co się wydarzyło po, jak również wydarzeń bieżących, a dzieje się, dzieje.
Będę tu na bieżąco,a czasami wspomnę małe co nieco :)
Upały zelżały, więc da się żyć. A czy było ciężko?
W południe i po południu - na pewno, za to wczesne przedpołudnia były idealne, aby wsiąść na rower z maluszkami i troszkę starszymi i poszusować na drugi skraj lasu na świetny plac zabaw, który ukryty wysokimi drzewami, dawał odrobinę wytchnienia.
Jestem pod wielkim wrażeniem, bo moja 19 miesięczna córcia sama wspina się na zjeżdżalnię i sama zjeżdża :)
Pierwszy raz pomogła, a później....złościła się gdy chciałam pomóc !!!
Moja kochana Zocha-Samocha.
To już drugi taki egzemplarz w domu.
Drugi z małych, bo prototyp zarządza wszystkimi :D
A popołudniami, gdy nie było czym oddychać, nalewałam letniej wody do wanny, wówczas pluskanie trwało wieczność, a na koniec zwilżona pieluszka na ramionkach i dało przetrwać :)
Dziś jest już chłodniej, więc można przetestować nowy nabytek, bo poprzednik chyba nie wytrzymał upałów i ..."zaniemówił"...
A ja się cieszę, bo czym skorupka za młodu....
Do miłego :)
Lecę poczytać Wasze wpisy :)
Oj tam, prawda :) ja jak pracowałam jako niania starałam się by w miarę możliwości dzieciaki pracowały, oczywiście w granicach rozsądku, nie wykorzystywania. A przy sprzątaniu się bawiliśmy, wymyślałam różnie gry i zabawy by pokazać że sprzątanie to nie nocna zmora co straszy ale że też można się przy tym dobrze bawić. I to przynosi efekty, już niektóre dzieciaki po 15 lat mają i pomagają rodzicom w domach. A jeśli chodzi o place zabaw :P to też w granicach zdrowego rozsądku dzieciaczki robiły co chciały, w końcu każdy z nas był dzieckiem i miało się mnóstwo siniaków na nogach bo tu się spadło tu biegało, jak mogę dziecku zabronić biegać? Potem jak są starsze to na w-f umierają ;/.
OdpowiedzUsuńJa swoje uczyłam i uczę właśnie poprzez zabawę :) a właśnie, dobry pomysł na kolejny wpis :P Dziękuję :)
Usuń