sobota, 2 sierpnia 2014

ZABAWY MAŁYCH I DUŻYCH

Moja siostra mieszka na Śląsku w malutkiej miejscowości położonej u stóp Góry Św. Anny.
Kto tamte tereny zna, wie, jak tam jest uroczo !!!
A jak ktoś mieszka na obrzeżach wielkiego miasta (jak ja :(...), tym bardziej ceni sobie ciszę, spokój i leniwie płynący czas malutkich miejscowości.
I ja to właśnie tam kocham.
Ten spokój, śniadanie na tarasie, chodzenie boso po zroszonej trawie, owoce jedzone prosto z krzaczka i cudowna przyrodę, która tam ukazuje jakby ciutkę inne oblicze.

Początkowo pogoda nie rozpieszczała nas, więc chcąc nie chcąc chodziliśmy cieplej ubrani, ale cuda przyrody działy się pomimo tego. A dziewczynki wszędzie znajdowały pole do zabawy :)

"Zobacz Polinko, to jest ślimak" - powiedziała 3,5 letnia Tosia do mojej córci


a Pola niewiele myśląc powędrowała ślimakiem....do buzi.

Jakież było zdziwienie Tosi !!! przecież "ślimaków się nie je !!!!"   zdążyła tylko krzyknąć Tosia


Ślimak ocalał, a pierwsze zoologiczne koty powędrowały za płoty :)
Natura jest piękna :)

Zabawy były przeróżne !!!
od baniek mydlanych, które cieszą i małych




i dużych


przez trampolinienie


poszukiwanie mrówek


czy czytanie bajeczek


wprawki kucharskie, bo przecież obiad musi być



aż po wspólne posiłowanie, ale ale, gdzie mama?



2 komentarze:

  1. haha śliczne łobuziaki, o.O a to ślimaków się nie je? Jak to? Przecież one są takie dobre z sosem czosnkowym, mniam mniam, pozostałości bo 3 letnim pobycie w Francji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne fotki :))) Widać, że wyjazd udany :)))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że tu jesteś i dziękuję za komentarz.

Wszelkiej Pomyślności w Nowym 2018 Roku

Życzę wszystkim, którzy o mnie nie zapomnieli, pomimo tego, że nie miałam serca do blogu... aty aty niegrzeczna Obiecuję poprawę, bo p...