Ja znam.
Z natury jestem pogodna i optymistycznie patrzę w przód, więc i ostatnio, w warunkach szpitalnych uprawiałam ten sam proceder.
I podczas zaplanowanego pobytu z operacją żylaków i później, byłam bardzo zadowolona z personelu pielęgniarskiego i lekarskiego (poza tym jednym małym wyjątkiem.... wrrrrrrrr ).
Na chirurgii były świetne pielęgniarki i salowe. No i Pani Alicja z łóżka po prawej.
POZDRAWIAM
W drugiej turze:
Na erce cudowna siostra Jola uczyła mnie leżenia plackiem 24 godz na dobę z wszystkimi atrybutami;
głaskała po głowie, cierpliwie tłumaczyła, pielęgnowała. Dla każdego miała ciepłe słowo, bez względu na to czy pacjent był świadomy czy nie. MISTRZYNI !!! Cudowny Człowiek - pielęgniarka, mama, kucharka.
Przechodząc na oddział wewnętrzny, obiecaliśmy z mężem siostrze niespodziankę.
Bardzo Jej smakowała :D (ale o tym jutro)
Później zostałam przeniesiona na oddział wewnętrzny, niestety z koniecznością leżenia, aby stwarzać jak najmniej powodów do urywania się zakrzepów i dryfowania w zupełnie nieodpowiednim kierunku.
Dlatego też w dzień byłam wożona wózeczkiem do toalety, a nocą...migotały gwiazdy, bo leżałam pod oknem :P Żadna siostrzyczka nie skrzywiła się, ani nie powiedziała złego słowa.
Współlokatorkami szpitalnego pokoju były trzy równie zwariowane panie jak i ja - Aneczka z mokrym płucem, Pani Halinka (och cudne snuła opowieści) i Pani Irenka od tatara; i gdyby nie fakt, że każda z nas była ciężkim przypadkiem, a średnia wieku 56 lat, to nastrój panujący w naszym pokoju i śmiechoterapia mocno stymulowały procesy ozdrowieńcze.
Cały personel pielęgniarski z czystą przyjemnością do nas zaglądał.
Ładny zapach w sali, uśmiechy na ustach i dobry humor - to była nasza wizytówka.
Normalnie niczym SPA, gdyby nie jedna jedyna toaleta z prysznicem na końcu korytarza...
ale co tam, wycieczki do niej były dodatkową rozrywką w ciągu dnia.
I jeśli ktoś myśli, że było nam smutno, czy źle... jest w błędzie.
Codziennie odwiedzali nas najbliżsi, przyjaciele, znajomi.
I rewelacyjny rehabilitant Pan Leszek - dziękuję :)
Jedni z masażem, drudzy z dobrym słowem, inni z dobrym ciastkiem, a jeszcze inni z obiadem :D
raz było sushi, dwa razy kebab :P, ciasteczka, soczki, kiełbaski.
Majówka jak się patrzy (nawet ekologiczna, bo bez dymu z grilla)
Trzeba było zdrowieć.
Aby efekt ozdrowieńczy przyspieszyć, wieczorami również bardzo dbałyśmy o siebie.
Jeśli nie słownie - słownie, to słownie - pisemnie :P
Było bardzo miło
Dziękuję Aneczko :)
No i jak się tak leży, to pierwsze dwa dni odsypia się, za to później spanie stało się nudne, więc chwyciłam za igłę i robiłam to, co mogłam, nie pocąc się :)
Stan na 4.05
Są powody do mruczenia.
Jednak w głowie cały czas siedzi mi pytanie: " Dlaczego nie przyszedł do mnie lekarz operujący"...
Dlaczego....
Wyjaśnię
Emilka tak piszesz jak byś była a super wakacjach ;)
OdpowiedzUsuńBo to ludzie tworzą klimat a nie miejsce :)
UsuńO, to świetny szpital :)
OdpowiedzUsuńJa leżałam 4 dni, po zabiegu, na kardiologii w Nowej Soli. Szpital, oddział, lekarze - super. Ale pielęgniarki, poza jedną fajną dziewczyną w okularach, do wymiany! Niemiłe i pracowały, jak za karę :( Ciągłe wyrzuty, ze coś się od nich potrzebuje (miałam zastrzyki przeciwbólowe zlecone przez lekarzy "na żądanie"). Raz w nocy tak spały, że się nawet nie obudziły, gdy przyszłam prosić o zastrzyk. Jakoś przemęczyłam się do rana, zwijając się z bólu, ale już nie miałam odwagi stawiać ich na nogi, bo zazwyczaj źle się to dla mnie kończyło...
Życzę zdrówka :)
Dziękuję za dobre słowa; niestety nie wszyscy ludzie z pasją trakują swoją pracę
Usuńmoja Ty szalona
OdpowiedzUsuń:* Eluś
UsuńCała Ty! Szalona, wiecznie uśmiechnięta i widząca plusy wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńCo do lekarza...czyżby nie miał odwagi spojrzeć Ci w oczy...
On mi nie spojrzał, za to ja spojrzę na pewno:)
Usuń:) ale super post, taki radosny :) mimo okoliczności :) i listki :) rewelacyjny obraz :)
OdpowiedzUsuń