taka jest właśnie dzisiejsza niedziela :)
Wczoraj posiedzieliśmy do późna, bo myjnia i woskowanie i efekt końcowy obrazeczka taki:
Następny w kolejce jest zielony polonez
i jak owy duecik będzie gotowy - szyję podusie. Niebiesko białe lub ecru.
Zobaczymy :)
A dziś korzystając z niedzielnego "lenistwa" wstaliśmy o 9:00 !!!! CAŁĄ RODZINKĄ !!!! nice :)))
potem śniadanko i przygotowanie szarlotki (ekologicznej rzecz jasna),
nastawienie mięska na pasztet, przygotowanie rozczynu na chlebek, no i upieczenie orzeszków sojowych...
Tak, wczoraj robiąc przegląd szafki znalazłam soję.
Oczywiście podpytałam wujka Googla co z tego można stworzyć,
a można wiele, natomiast mnie zaciekawiło TO, u Szpinakowej Wróżki, więc uprażyłam,
połowę porcji na słono, połowę na słono-słodko i tak minęło południe;
Orzeszki wyszły świetne !!!
Dodałam jako cosik do obiadowej zupy krem
i pewnikiem małż będzie podjadał przy kompie (ciiii, psttttt ale od dwóch tygodni nie pali.....)
Trzymam kciuki za dalsze NIE a wakacje stają się bardziej realne :P
Po obiedzie pieczenie ciasta, mielenie mięsa, doprawianie, ugniatanie ciasta na chleb, wyrastanie i do piekarnika wjechał pyszniutki pasztet według przepisu mojej teściowej.
Jest idealny i dla dorosłych i dla maluszków.
No i chyba czas wyjść z kuchni :)
Wyszłam
do pokoju, gdzie ze stołu łypnęła na mnie kanwa do obrzucenia przed wyszywaniem...
Już mnie rączki świerzbią....
Pędziwiatr, wicher, ale tak lubię.
Jutro jadę do lekarza do stolicy, a później wdepnę do pasmanterii po niteczki, mulinkę, guziki i materiał na podusie.
Waga współpracuje, więc motywator wzrasta :)
Tym miłym akcentem życzę miłego niedzielnego wieczoru :D
Och miałam takiego maluszka płakałam przez tydzień po sprzedaży i do dziś żałuję.... Gratuluję sympatycznej rodzinnej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze auto, to też taki sam czerwony maluszek. Jak go sprzedawałam, to za otrzymane pieniążki kupiłam łóżeczko i wózek dla synka :P
UsuńProszę Ty miałaś przynajmniej szczytny cel :)
UsuńAch, wspomnienia! Maluch mojego taty był w kolorze piasek pustyni i psuł się zawsze na drodze do Warszawy...;) Świetny hafcik!:))
OdpowiedzUsuńIdziesz jak burza :) Nadziwić się nie mogę kiedy Ty to wszystko wyszywasz!
OdpowiedzUsuńZosieńko, jak Pola zasypia :) wtedy tworzę.
UsuńMyjnia i woskowanie przyniosło efekt, bo Maluch ładnie "odpicowany" hehe :))))) Życzę mężowi powodzenia, też rzucałam palenie i wiem jak jest ciężko. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMy oboje rzuciliśmy, mi zaś bardzo pomogła świadomość że będę w ciąży :) Niedługo minie druga rocznica :)
UsuńGdzie można znaleźć ten wzorek?
OdpowiedzUsuńStworzyłam go programem na własne potrzeby.
UsuńJest świetny! :)
Usuń