Pamiętacie ten przedmiot?
Miałam w szkole podstawowej :)
CUDNY !!!
Począwszy od zaszywania dziur w skarpetkach, przez zszywanie dwóch materiałów, różnymi ściegami
(najwięcej zabawy miałyśmy obserwując chłopaków...hihihi...
te pokute palce i wiecznie plączące się nitki...);
szydełkowanie, robótki na drutach i metrowe szaliki.
Tam nauczyłam się podstawowych ściegów haftu płaskiego,
pleść makramy ze sznurka do snopowiązałki,
by w końcu lutownicą stworzyć obrazek wypalany w drewnie :)
Uwielbiałam te zajęcia. Trochę teorii i mnóstwo praktycznych działań.
Nauka nie poszła w las.
Jako prezenty najbliżsi i ciut dalsi dostawali szaliki, makramy wiszące na kwiaty, swetry,
serwetki wyszyte haftem Richelieu i szydełkowe, bieżniki
robiliście takie?
Nawet firankę do okna miałam zrobioną na szydełku !!! W autka, bo to Julkowe okno było :)
Najsmutniejsze jest to, że teraz dzieci kują teorię, przepisy ruchu drogowego, a zepsuty suwak wymienia babcia, bądź kupowane są nowe spodnie :(
Ja jestem jakaś dziwną mamą, bo moim dzieciom igła niestraszna, ba nawet wyszywać potrafią :)
ale o tym później.
Mój syn na zajęciach z techniki w podstawówce uczył się tkać na krosienkach i robić szalik na drutach . Nikt nie wpadł na pomysł ,że dzieciakom przydałaby się bardziej nauka przyszywania guzików .
OdpowiedzUsuńWspaniałe prezenty przygotowałaś:) Te zrobione własnoręcznie cieszą podwójnie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń