z czym Wam się kojarzy?
Bo mi z zapachem chleba, pieczonego na zakwasie :)
Odkąd przyjechałam do centrum Polski na studia i zostałam na stałe,
9 razy przeprowadzałam się.
Nie miałam ani swojego miejsca, ani skojarzeń...
Ale w 2006 roku znalazłam swoje miejsce na ziemi,
pod lasem, z dala od zgiełku miasta i powolutku oswajałam się.
Od dwóch lat właśnie zapach chleba roznosi się po naszym domku z częstotliwością co 2-3 dni :)
Dwa lata temu dostałam od siostry zakwas i przepis na chleb.
Jej wypiek był przepyszny, im starszy, tym smaczniejszy.
Pieczony w prawdziwym piekarniku...
Ja dysponowałam wówczas takim sprzętem:
i niesamowicie bałam się, że nie osiągnie odpowiedniej temperatury i chleb nie uda się.
Początki były trudne, jak zawsze, ale z czasem wychodził coraz lepszy ;)
Dziś, kiedy mamy już normalny piekarnik, piekę dwa bochenki naraz
A kiedyś upiekłam trzy, bo najmniejszy był z ...żurawiną :)
A czy któraś z Was ma ochotę upiec sama?
Śmiejemy się z Irkiem, że to rarytas, jak przyjdą znajomi,
bo cudownie smakuje świeżutki ze swojskim smalczykiem i kiszonym ogórem :)
No to spróbujcie sami :)
chlebek -
300g mąki żytniej,
500ml ciepłej wody,
4 łyżki zakwasu chlebowego,
zakręcić wszystko wieczorkiem i odstawić do popracowania pod ściereczką.
Rano odbieram 4 łyżki zakwasu na kolejny chleb, a do pozostałej masy dodaję:
15g soli,
100g słonecznika,
50g otrębów pszennych bądź orkiszowych
można dodać pestki słonecznika, kminek, sezam, co kto lubi
i 500g mąki pszennej (albo według uznania)
Wszystko dokładnie mieszam ręką, dodaję wody w miarę potrzeby
i przekładam masę do prostokątnej formy, wyłożonej papierem do pieczenia.
Odstawiam do ponownego wyrośnięcia.
Ta ilość składników idealnie pasuje do formy o wymiarach 11 cm na 29 cm.
Po wyrośnięciu delikatnie smaruję wierzch chleba wodą i wkładam do piekarnika.
Piekę 60 min w temp 170-180st.
Po upieczeniu od razu wyjmuję z formy, wierzch smaruję olejem.
Pychotka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo mi miło, że tu jesteś i dziękuję za komentarz.