drożdżówka świeżutka, pyszniutka z kruszonką i taka, której prawie wcale się nie robi :P
Ona robi się sama, nocą...
Przepis na to ciacho dostałam od mojej średniej siostry
(mam nadzieję, że nie będzie miała mi za złe, bo ciacho pyszne, to i nich innym pieści podniebienie )
Pierwszego dnia wieczorem wkładamy do miski w podanej kolejności:
0,5 szklanki oleju
1 szklankę mleka
1 szklankę cukru
cukier wanilinowy
3 całe jajka
5 dag drożdży
i nic a nic nie mieszamy !!! Przykrywamy ściereczką, albo wieczkiem od miski i po odśpiewaniu kołysanki zostawiamy do rana.
Drugiego dnia rano dosypujemy 0,5 kg mąki, krótko wyrabiamy mikserem do połączenia się składników i wylewamy do formy. U mnie najczęściej prostokątnej. Ciasto ma konsystencje półpłynną, ale nie powinniście się tym martwić. Wierzch ciasta posypujemy kruszonką, albo układamy ulubione owoce.
Pozostawiamy na 10 minut do wyrośnięcia, a potem ziuuuu do piekarnika na 50 minutową kąpiel termiczną w 170 st.
Później to już tylko rozkosz podniebienia :)
U nas najczęściej połowa z blaszki znika zanim ciasto ostygnie, a to co pozostało.... najpóźniej tego samego dnia wieczorem :)
UWIERZYCIE JAK ZROBICIE :)
Bo sami powiedzcie, jak się jej oprzeć?
Ja schowałam troszkę na dziś, dlatego zarz, na podwieczorek zjem kawałeczek z kawą :)
Po śnieżnych harcach na górce - idealna z gorącą kawą :)
Miłego wieczoru :)
o jakie słodkości :3 niestety nie mogę wykorzystać twojego przepisu, bo na stancji nie mam piekarnika :( szkoda
OdpowiedzUsuńA ja zupełnie od niedawna mam piekarnik z prawdziwego zdarzenia, więc szaleję:)
Usuń