i wszystkich tych, którzy będą chcieli sami spróbować :)
Przepis znalazłam....na opakowaniu kaszy gryczanej !!! a że tą uwielbiam, postanowiłam sama zrobić.
Składniki na 10 porcji czyli 10 średniej wielkości kotletów:
Kasza gryczana 200 g (dwa woreczki)
kostka twarogu (ja dałam chudy) - 250 g
ząbek czosnku (będzie więcej :P)
jajo
20 g masła
natka pietruszki (dałam suszoną)
szczypiorek (ja nie miałam)
sól, pieprz, coś tłustego do smażenia
bułka tarta
Kaszę ugotować na sypko. Twaróg przepuścić przez maszynkę (tego z kostki nie trzeba),
masło utrzeć na masę, dodać zmiażdżony czosnek (następnym razem dodam posiekany :P),
Wszystkie składniki wymieszać ze sobą, formować kotlety wielkości środka dłoni, obtoczyć w bułce i usmażyć na brązowo.
Pyszniutkie i zdrowe.
Następnym razem dodam zeszkloną cebulkę, bo tego mi w tych kotlecikach brakowało.
Generalnie waga jednego kotlecika to średnio 60-70 g
Według przepisu, po podsmażeniu należało wstawić je na kilka minut do piekarnika.
Ja tego nie zrobiłam, jak również nie polałam sosem śmietanowym ani pomidorowym.
Zjadłam z buraczkami, które własnoręcznie zawekowałam jesienią :)
Najmocniej przepraszam, że nie zamieściłam fotek, ale były takie dobre, że nawet moja Marta niejadek zjadła i nie zdążyłam cyknąć foci :P
Następnym razem poprawie sie :)
SMACZNEGO !!!
piątek, 31 stycznia 2014
Końcóweczka
stycznia bardzo pracowita :)
Od dwóch wieczorów wyszywam dwudziestkę :)
Jako prezent dla jednego pracusia.
Oj będzie niespodzianka !!!
W chwili obecnej gotowy obrazeczek do wszycia w podusie prezentuje się tak:
Od dwóch wieczorów wyszywam dwudziestkę :)
Jako prezent dla jednego pracusia.
Oj będzie niespodzianka !!!
W chwili obecnej gotowy obrazeczek do wszycia w podusie prezentuje się tak:
Nieprawdaż że bardzo fajny pomysł na rocznicę lat pracy?
Jutro pokażę efekt końcowy.
A potem uroczyście będzie mógł wkładać sobie pod plecki siedząc na kanapie z pilotem w ręku :D
Sama jestem pod wrażeniem, że tak ładnie w czasie się wyrobiłam;
poniekąd duża zasługa w tym mojego męża, który po powrocie z pracy przejmował pałeczkę domowego ogniska i matkował narybkowi :)
WIELKIE DZIĘKI :)
A w związku z tym, ze styczeń właśnie dziś dobiega końca,
ukazuję moje dwa !!! tusalowe słoiczki :)
Bo jeden na niteczki, a drugi na ścinki materiałów.
Ciekawe ile takich słoiczków uzbierałoby się przez rok?
Będę upychała mocniej :P
Życząc miłego piątkowego wieczoru, wracam do PRL-owskiego maluszka :P
czwartek, 30 stycznia 2014
Jestem, żyję ale ledwo dycham
a raczej gonię w piętkę :)
Za oknem prawdziwa zima, ze śniegiem, wiatrem i mrozem, więc...mało się ruszamy z domu;
ale nie myślcie sobie, ze leniuchujemy !!! O nie :)
Chwileczkę, a co to znaczy LENIUCHOWAĆ?
W moim słowiku taki termin nie występuje :D
Tak więc słoneczniki otrzymują tło - powoli aczkolwiek systematycznie
dzień 17
powstaje formuła I :) jak za starych dobrych czasów w PRL-u za talony
A z ostatniej chwili, jeszcze gorąca 20-tka
8 godzin xxx ciągiem :)
i dacie wiarę, ze tu są dwa odcienie zieleni?
a są :)
Jak widzicie dzieje się i to dużo.
Chciałabym też bardzo bardzo ale to bardzo podziękować Violi, która zupełnie nie znając mnie, odpowiedziała na moją prośbę
o poszukiwaniu schematu jednego ślicznego obrazeczka i bez żadnego ale ale wysłała mi go :)
Dziękuję Violu i mam u Ciebie dług wdzięczności :)
Pomogę ile dam radę.
Zaglądam do Was, odciskam swoją łapkę i wracam do xxx, bo 20-tka jest na niedzielę !!!
P.S. Chciałam tylko dodać,że od 1 stycznia w wyniku prawidłowych odruchów paszczowych i codziennego tarzania się po dywanie jest mnie prawie 5 kg mniej :)
Uwielbiam ten luz w gaciorkach :)
Za oknem prawdziwa zima, ze śniegiem, wiatrem i mrozem, więc...mało się ruszamy z domu;
ale nie myślcie sobie, ze leniuchujemy !!! O nie :)
Chwileczkę, a co to znaczy LENIUCHOWAĆ?
W moim słowiku taki termin nie występuje :D
Tak więc słoneczniki otrzymują tło - powoli aczkolwiek systematycznie
dzień 17
powstaje formuła I :) jak za starych dobrych czasów w PRL-u za talony
A z ostatniej chwili, jeszcze gorąca 20-tka
8 godzin xxx ciągiem :)
i dacie wiarę, ze tu są dwa odcienie zieleni?
a są :)
Jak widzicie dzieje się i to dużo.
Chciałabym też bardzo bardzo ale to bardzo podziękować Violi, która zupełnie nie znając mnie, odpowiedziała na moją prośbę
o poszukiwaniu schematu jednego ślicznego obrazeczka i bez żadnego ale ale wysłała mi go :)
Dziękuję Violu i mam u Ciebie dług wdzięczności :)
Pomogę ile dam radę.
Zaglądam do Was, odciskam swoją łapkę i wracam do xxx, bo 20-tka jest na niedzielę !!!
P.S. Chciałam tylko dodać,że od 1 stycznia w wyniku prawidłowych odruchów paszczowych i codziennego tarzania się po dywanie jest mnie prawie 5 kg mniej :)
Uwielbiam ten luz w gaciorkach :)
niedziela, 26 stycznia 2014
No i poszło słodkie :)
Tym razem specjalnie na życzenie świeżo upieczonej mamy
drożdżówka świeżutka, pyszniutka z kruszonką i taka, której prawie wcale się nie robi :P
Ona robi się sama, nocą...
Przepis na to ciacho dostałam od mojej średniej siostry
(mam nadzieję, że nie będzie miała mi za złe, bo ciacho pyszne, to i nich innym pieści podniebienie )
Pierwszego dnia wieczorem wkładamy do miski w podanej kolejności:
0,5 szklanki oleju
1 szklankę mleka
1 szklankę cukru
cukier wanilinowy
3 całe jajka
5 dag drożdży
i nic a nic nie mieszamy !!! Przykrywamy ściereczką, albo wieczkiem od miski i po odśpiewaniu kołysanki zostawiamy do rana.
Drugiego dnia rano dosypujemy 0,5 kg mąki, krótko wyrabiamy mikserem do połączenia się składników i wylewamy do formy. U mnie najczęściej prostokątnej. Ciasto ma konsystencje półpłynną, ale nie powinniście się tym martwić. Wierzch ciasta posypujemy kruszonką, albo układamy ulubione owoce.
Pozostawiamy na 10 minut do wyrośnięcia, a potem ziuuuu do piekarnika na 50 minutową kąpiel termiczną w 170 st.
Później to już tylko rozkosz podniebienia :)
U nas najczęściej połowa z blaszki znika zanim ciasto ostygnie, a to co pozostało.... najpóźniej tego samego dnia wieczorem :)
UWIERZYCIE JAK ZROBICIE :)
Bo sami powiedzcie, jak się jej oprzeć?
drożdżówka świeżutka, pyszniutka z kruszonką i taka, której prawie wcale się nie robi :P
Ona robi się sama, nocą...
Przepis na to ciacho dostałam od mojej średniej siostry
(mam nadzieję, że nie będzie miała mi za złe, bo ciacho pyszne, to i nich innym pieści podniebienie )
Pierwszego dnia wieczorem wkładamy do miski w podanej kolejności:
0,5 szklanki oleju
1 szklankę mleka
1 szklankę cukru
cukier wanilinowy
3 całe jajka
5 dag drożdży
i nic a nic nie mieszamy !!! Przykrywamy ściereczką, albo wieczkiem od miski i po odśpiewaniu kołysanki zostawiamy do rana.
Drugiego dnia rano dosypujemy 0,5 kg mąki, krótko wyrabiamy mikserem do połączenia się składników i wylewamy do formy. U mnie najczęściej prostokątnej. Ciasto ma konsystencje półpłynną, ale nie powinniście się tym martwić. Wierzch ciasta posypujemy kruszonką, albo układamy ulubione owoce.
Pozostawiamy na 10 minut do wyrośnięcia, a potem ziuuuu do piekarnika na 50 minutową kąpiel termiczną w 170 st.
Później to już tylko rozkosz podniebienia :)
U nas najczęściej połowa z blaszki znika zanim ciasto ostygnie, a to co pozostało.... najpóźniej tego samego dnia wieczorem :)
UWIERZYCIE JAK ZROBICIE :)
Bo sami powiedzcie, jak się jej oprzeć?
Ja schowałam troszkę na dziś, dlatego zarz, na podwieczorek zjem kawałeczek z kawą :)
Po śnieżnych harcach na górce - idealna z gorącą kawą :)
Miłego wieczoru :)
sobota, 25 stycznia 2014
Smacznie i zdrowo - do kawy podwieczorkowo :P
Obiecałam Ilonie przepis na ekologiczną szarlotkę :) a wiec tadam !!!
Dlaczego ekologiczna? Bo bez mąki, proszku do pieczenia, cukru !!! - samo zdrowie.
Przepis znalazłam w książce Małgorzaty Kalacińskiej "Dom nad rozlewiskiem" i tak mi się szalenie spodobał, że zrobiłam sama;
od tego czasu robię w miarę regularnie modyfikując od czasu do czasu, w zależności zasobowych mojej szafki ze słodkościami.
Macie ochotę spróbujcie same :)
2 szklanki płatków owsianych
2 łyżki wiórków kokosowych
garść rodzynek
garść migdałów i orzechów - zmielonych (ja tego nigdy nie daję, bo rzadko kiedy mam)
100 g masła
dużo dużo dużo kwaśnych jabłek, albo jakichkolwiek :)
Sypkie składniki wymieszać i zalać ciepłą wodą tyle, aby woda leciutko wyglądała spod płatków i pozostawić aby wsiąkła w nie.
Gdy namokną (ok 1 h) rozpuszczamy masło i mieszamy z płatkami.
Powstałą masę wykładam na tortownicę, posypuję cynamonem i na górę starte jabłka dużoooooo jabłek !!! i znowu cynamon :)
Piekę ok 60 min w temp 170 stopni.
Ciasto nie urośnie, ale się fajnie zarumieni, sok przejdzie do płatków, a masełko wytopi się i wypłynie z tortownicy, dlatego zawsze ustawiam ja na drugiej blaszce.
Ja robię w różnych wersjach, w zależności jakie owoce mam.
Idealne jest takie, gdzie aż jabłuszka proszą "zjedz mnie" :)
Dlaczego ekologiczna? Bo bez mąki, proszku do pieczenia, cukru !!! - samo zdrowie.
Przepis znalazłam w książce Małgorzaty Kalacińskiej "Dom nad rozlewiskiem" i tak mi się szalenie spodobał, że zrobiłam sama;
od tego czasu robię w miarę regularnie modyfikując od czasu do czasu, w zależności zasobowych mojej szafki ze słodkościami.
Macie ochotę spróbujcie same :)
2 szklanki płatków owsianych
2 łyżki wiórków kokosowych
garść rodzynek
garść migdałów i orzechów - zmielonych (ja tego nigdy nie daję, bo rzadko kiedy mam)
100 g masła
dużo dużo dużo kwaśnych jabłek, albo jakichkolwiek :)
Sypkie składniki wymieszać i zalać ciepłą wodą tyle, aby woda leciutko wyglądała spod płatków i pozostawić aby wsiąkła w nie.
Gdy namokną (ok 1 h) rozpuszczamy masło i mieszamy z płatkami.
Powstałą masę wykładam na tortownicę, posypuję cynamonem i na górę starte jabłka dużoooooo jabłek !!! i znowu cynamon :)
Piekę ok 60 min w temp 170 stopni.
Ciasto nie urośnie, ale się fajnie zarumieni, sok przejdzie do płatków, a masełko wytopi się i wypłynie z tortownicy, dlatego zawsze ustawiam ja na drugiej blaszce.
Ja robię w różnych wersjach, w zależności jakie owoce mam.
Idealne jest takie, gdzie aż jabłuszka proszą "zjedz mnie" :)
Jak również takie, z powidłami śliwkowymi smakuje wyśmienicie :)
Wczoraj również upiekłam taką pyszną a na górze zamiast jabłek wyłożyłam uprażone jesienią jabłka z dynią i galaretką cytrynową :)
Idealna na drugie śniadanie albo podwieczorek z kawusią.
Dodam, że moja roczna córeczka uwielbia ją :)
PYCHA !!!
DIY Poduszkowo :)
Zrobiłam !!!
Bardzo chciałam już teraz skończyć, w ten weekend,
aby wysłać do mojej Tosinki i zdążyć na czas Urodzinek :)
Już widzę jej minę, gdy odbiera paczkę zaadresowaną do siebie, otwiera i ogląda prezent.
A że to jej ulubione postacie z bajek, mam nadzieję, że radość będzie.
W planach mam jeszcze zrobić jej karteczkę z życzeniami :)
Do wyszytego kwadracika doszywam kolorowe paseczki, wedle upodobań.
W zależności od wielkości środka, paseczki po boku są 2,3, tak aby wymiar był godny pierwszej warstwy "jaśka" :)
Następnie docinam miękką flizelinę jako drugą warstwę przodu poszewki .
i tworzy się taki duecik
aby z trzecią warstwą, zakrywającą flizelinę stworzyć miękkie trio, z którego nic a nic nie wypadnie :P
I w takiej kolejności zszywam ze sobą warstwy,
aby nic nie przesuwało się, nie wystawało, a po praniu wszystko zostało na swoim miejscu.
Przyczepione szpileczkami
i zszyte ze sobą tworzą trójwarstwowy przodek jasia, a tu...jego tyłek :)
przodka, rzecz jasna :)
Zszyłam przód z tyłem, zabezpieczyłam brzegi i otrzymałam taka oto podusinkę dla Tosinki :)
Bardzo chciałam już teraz skończyć, w ten weekend,
aby wysłać do mojej Tosinki i zdążyć na czas Urodzinek :)
Już widzę jej minę, gdy odbiera paczkę zaadresowaną do siebie, otwiera i ogląda prezent.
A że to jej ulubione postacie z bajek, mam nadzieję, że radość będzie.
W planach mam jeszcze zrobić jej karteczkę z życzeniami :)
A w jaki sposób powstają moje podusie?
O tak:Do wyszytego kwadracika doszywam kolorowe paseczki, wedle upodobań.
W zależności od wielkości środka, paseczki po boku są 2,3, tak aby wymiar był godny pierwszej warstwy "jaśka" :)
Następnie docinam miękką flizelinę jako drugą warstwę przodu poszewki .
i tworzy się taki duecik
aby z trzecią warstwą, zakrywającą flizelinę stworzyć miękkie trio, z którego nic a nic nie wypadnie :P
I w takiej kolejności zszywam ze sobą warstwy,
aby nic nie przesuwało się, nie wystawało, a po praniu wszystko zostało na swoim miejscu.
Przyczepione szpileczkami
i zszyte ze sobą tworzą trójwarstwowy przodek jasia, a tu...jego tyłek :)
przodka, rzecz jasna :)
Dobrałam też kwadraciki, zesztukowałam i otrzymałam tył
Zszyłam przód z tyłem, zabezpieczyłam brzegi i otrzymałam taka oto podusinkę dla Tosinki :)
Teraz mogę spokojnie powrócić do słonecznikowego tła :)
piątek, 24 stycznia 2014
Tak jakoś...
nie dosyć, że mroźno, to jakoś nie mogę sobie miejsca znaleźć.
Od dwóch dni nie byłyśmy z Polą na spacerze :(
brakuje mi tego.... może jutro ?
Działam na polu robótkowym.
Jednym dziadkom prezent bardzo się spodobał i już wisi na ścianie w dużym pokoju
(maż zapomniał zrobić fotki jak był u rodziców)
a o drugich jeszcze nic nie wiem, a szkoda.
Wczoraj dokończyłam wszystkie słonecznikowe kwiatki
Od dwóch dni nie byłyśmy z Polą na spacerze :(
brakuje mi tego.... może jutro ?
Działam na polu robótkowym.
Jednym dziadkom prezent bardzo się spodobał i już wisi na ścianie w dużym pokoju
(maż zapomniał zrobić fotki jak był u rodziców)
a o drugich jeszcze nic nie wiem, a szkoda.
Wczoraj dokończyłam wszystkie słonecznikowe kwiatki
a teraz wyszywam tło.
Dziś udało mi się uszyć przodek Tsinkowej podusi, tej z krecikiem,
ale jutro pochwalę się efektem końcowy :) Tak będzie ciekawiej.
Kolejny weekend przed nami.
Planujemy spacer po lesie z sankami :) Oj będzie się działo.
Pozdrawiam cieplutko i zmykam do igiełki.
środa, 22 stycznia 2014
Dzień Babć i Dziadków
Jedni dostali taki prezent
a drudzy taki:
Mam nadzieję że i jednym i drugim prezent podobał się,
a od nas jeszcze raz wszystkiego Naj Naj Naj i zdróweczka <3
wtorek, 21 stycznia 2014
I do nas zawitała zima :)
nawet już w niedziele była, ale mama nie miała czasu wstawić tu tego i owego;
a właśnie w niedzielne południe tato zabrał swoje dwie córunie na spacerek saneczkami po lesie :)
Wrócili ślicznie zarumienieni :)
Wiało i padał śnieg, ale wszyscy wrócili zadowoleni - dziewczynki z przejażdżki,
a tato....hmmm porządnie zmęczony :)
Ciągnąć 60 kg prawie.....
"Dobrze ciągnął gdyż był koniem" - pamiętacie skąd to?
A mama szyła :)
A od dwóch dni słonecznikuję zawzięcie...
Semestr w szkołach dzieci skończony;
poziom adrenaliny niebezpiecznie wysoki - mówi to mama nastolatka,
więc trzeba gdzieś upuścić nerwy....
Ferie w połowie lutego...
Panie Boże daj cierpliwość
a właśnie w niedzielne południe tato zabrał swoje dwie córunie na spacerek saneczkami po lesie :)
Wrócili ślicznie zarumienieni :)
Wiało i padał śnieg, ale wszyscy wrócili zadowoleni - dziewczynki z przejażdżki,
a tato....hmmm porządnie zmęczony :)
Ciągnąć 60 kg prawie.....
"Dobrze ciągnął gdyż był koniem" - pamiętacie skąd to?
A mama szyła :)
A od dwóch dni słonecznikuję zawzięcie...
Semestr w szkołach dzieci skończony;
poziom adrenaliny niebezpiecznie wysoki - mówi to mama nastolatka,
więc trzeba gdzieś upuścić nerwy....
Ferie w połowie lutego...
Panie Boże daj cierpliwość
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Dzień na opak
i takie bywają; wszystko szło dziś nie po mojej myśli,
miałyśmy z córcia pójść na spacer - mocno wiało i nie poszłyśmy, tym samym zakupów brak.
Miałam wieczorem szyć podusie dla Tosi - nie miałam nastroju.
Mąż był na wywiadówce u Julka, jutro kolejna u Marty...
ale na wyszywanie zawsze ochota jest :)
Moniko, ślicznie dziękuje za niteczki !!! Doszły dziś :)
no i chciałam Wam pokazać moje malusie (przed)marzenie :)
mrauuu
miałyśmy z córcia pójść na spacer - mocno wiało i nie poszłyśmy, tym samym zakupów brak.
Miałam wieczorem szyć podusie dla Tosi - nie miałam nastroju.
Mąż był na wywiadówce u Julka, jutro kolejna u Marty...
ale na wyszywanie zawsze ochota jest :)
Moniko, ślicznie dziękuje za niteczki !!! Doszły dziś :)
no i chciałam Wam pokazać moje malusie (przed)marzenie :)
mrauuu
niedziela, 19 stycznia 2014
Poszukuję schematów .....pomożecie?
Dziewczyny moje Kochane, mam dwóch chłopców, którym chciałaby uszyć poduchy.
Obaj kochają auta i chcieliby mieć na podusiach poloneza i malucha,
a w moich wzorkach... same dziecięce i stare, wyścigowe i motory,
a naszych zacnych staruszków brak :(
Czy któraś z Was ma w swoich zbiorkach takowe schematy i chciałaby się podzielić?
A może ja będę mogła w czymś Wam pomóc?
A to efekt dzisiejszego maszynowania :)
Koci przodek i ...
taki zielony tyłek :)
Obaj kochają auta i chcieliby mieć na podusiach poloneza i malucha,
a w moich wzorkach... same dziecięce i stare, wyścigowe i motory,
a naszych zacnych staruszków brak :(
Czy któraś z Was ma w swoich zbiorkach takowe schematy i chciałaby się podzielić?
A może ja będę mogła w czymś Wam pomóc?
A to efekt dzisiejszego maszynowania :)
Koci przodek i ...
taki zielony tyłek :)
sobota, 18 stycznia 2014
DIY Lifting :)
Nie mogłam już na niego patrzeć....
aż serce bolało
15 lat, to kawał czasu...
wyrzucić prosto, ale na czym siedzieć?
Bidulek, nie mogła, go tak zostawić
a już kilka minut później siedzisko wysłane podusią :)
aż serce bolało
15 lat, to kawał czasu...
wyrzucić prosto, ale na czym siedzieć?
Bidulek, nie mogła, go tak zostawić
Zainspirowana pomysłem znalezionym w sieci.... (Dziękuję !!!)
poszperałam w szafie, przymierzyłam, stwierdziłam, że będzie dobry...
Rozprułam po szwach
I chwilkę później były ubrane plecki :)
a już kilka minut później siedzisko wysłane podusią :)
Teraz mogę Was wygodnie czytać :)
piątek, 17 stycznia 2014
DIY Babcino-Dziadkowy styczeń.
Lubię robić prezenty i lubię radość z otrzymywania ich.
Moja mama była w tym mistrzynią !!! Zawsze cieszyła się z najdrobniejszego prezentu otrzymanego od nas,
a że my byłyśmy w domu córki trzy, prace ręczne były na porządku dziennym :)
A to wydzieranka z papieru kolorowego, na klej, cyrklem... pamiętacie?
a to serwetka wyszyta haftem Richelieu
Moja mama była w tym mistrzynią !!! Zawsze cieszyła się z najdrobniejszego prezentu otrzymanego od nas,
a że my byłyśmy w domu córki trzy, prace ręczne były na porządku dziennym :)
A to wydzieranka z papieru kolorowego, na klej, cyrklem... pamiętacie?
a to serwetka wyszyta haftem Richelieu
Ta akurat była prezentem dla świeżo upieczonej teściowej (moje wkupne :P)
i muszę przyznać, że serce się raduje, jak widzę ją leżącą pod szybką, na stole w Jej domku :)
Oczywiście mam na myśli serwetkę, bo moja teściowa nie usiedzi pięć minut na jednym miejscu,
a co dopiero leżeć pod szybką... :D
I właśnie dla tej radości i za ciepło i dobro które nam daje razem z teściem postanowiłam zrobić im prezent
z okazji zbliżającego się ich święta.
Szalenie spodobał mi się pomysł na prezent różności dla przyjemności i postanowiłam zrobić podobny,
ale...
no właśnie, zawsze jakieś ale :)
ale mam zupełnie inne materiały i nie miałam zamiaru kupować innych, więc uruchomiłam wyobraźnię i tak krok po kroku powstawał nasz prezent...
Po konkretnym szperaniu szafkowym byłam gotowa do działania
w dwa wieczory powstał napis
i tu się musiałam zatrzymać, bo wyszyte imiona okazały się być ciut za jasne
a do tego dać jasne tło serduszka.... i jak obrobić kanwę na okrągło ??!! :(
i wtedy przyszedł do głowy filc :D
w głowie był, ale na półce brak.
Jeden telefon, drugi i już następnego dnia wieczorkiem pomysł nabierał kształtów :)
filcowe serduszka skleiłam ze sobą, ale do kanwy postanowiłam je przyszyć, o tak:
a później zgodnie z wielkością rameczki przyczepiłam serducha.
Z tyłu istna plątanina nitek
ale moje cudowne nożyczki uporały się w mig, zapełniając w jakiejś części TUSALOWY brzuszek :)
Następnie szybka powtórka ze sznurowania wzdłuż i wszerz
po to by dać w efekcie takie oto COŚ
co po wnikliwych i szczegółowych testach jakościowych i wizualnych zostało zatwierdzone przez Znawcę Piękna
i dopuszczone do podarowania :)
Mam nadzieję, że się spodoba.
P.S. Muszę dodać, że z naszej strony również "rodzi się" prezent dla naszych rodziców rękami mojej siostry.
Pokażę, jak tylko do mnie dotrze fotka.
A ja już dziś życzę Babciom i Dziadkom wszystkiego co Najukochańsze i Najmilsze :)
czwartek, 16 stycznia 2014
Słoneczniki
Zmotywowałyście mnie do TU i TERAZ :)
Pomysł wyhaftowania TYCH właśnie słoneczników powstał w głowie pewnego PANA D.
Zupełnie nieoczekiwanie, ale w idealnej dla mnie porze.
Pomocna dłoń...
Pana D poznałam jakiś czas temu, nie pamiętam dokładnie dwa czy trzy lata temu.
Nie miałam tej przyjemności poznać osobiście, ale nadzieje mam,
bo ciepłe słowa o Nim od innych i rozmowy, porady których nam udzielał i postawa, tworzą obraz człowieka o Wielkim Sercu :)
A że wielkie serce Ma, moja rodzina doświadczyła osobiście :)
W tym miejscu chciałabym bardzo podziękować Panu D, że jest tym KIM JEST :)
Kiedyś już wyhaftowałam cały ten obrazek i podarowałam mojej mamie na urodziny, ale teraz będę odsłaniała Wam postępy dzień po dniu.
Zaczęłam 1 stycznia, tuż po ostatnich szlifach krecika :P
ryc 1....wstawiłam wczoraj :D
a później było już tylko więcej i więcej !!!
W międzyczasie zmieniłam tamborek, bo się biedaczek po 7 latach wyszywania połamał.
Dzień 21
Dzień 22
Dzień 23
Dzień 24
Dzień 27
Dzień 27 finish :)
Pomysł wyhaftowania TYCH właśnie słoneczników powstał w głowie pewnego PANA D.
Zupełnie nieoczekiwanie, ale w idealnej dla mnie porze.
Pomocna dłoń...
Pana D poznałam jakiś czas temu, nie pamiętam dokładnie dwa czy trzy lata temu.
Nie miałam tej przyjemności poznać osobiście, ale nadzieje mam,
bo ciepłe słowa o Nim od innych i rozmowy, porady których nam udzielał i postawa, tworzą obraz człowieka o Wielkim Sercu :)
A że wielkie serce Ma, moja rodzina doświadczyła osobiście :)
W tym miejscu chciałabym bardzo podziękować Panu D, że jest tym KIM JEST :)
Kiedyś już wyhaftowałam cały ten obrazek i podarowałam mojej mamie na urodziny, ale teraz będę odsłaniała Wam postępy dzień po dniu.
Zaczęłam 1 stycznia, tuż po ostatnich szlifach krecika :P
ryc 1....wstawiłam wczoraj :D
a później było już tylko więcej i więcej !!!
W międzyczasie zmieniłam tamborek, bo się biedaczek po 7 latach wyszywania połamał.
Jak widzicie kolorami różnią się, ale to głównie z powodu różnych sprzętów, którymi cykam fotki.
Najczęściej jest to mój telefon, wieczorkiem, gdy kończę wyszywać,
ale w rzeczywistości kolorki są jak na 12 zdjęciu, bo dałam lepsze oświetlenie i pstryknęłam aparatem :)
W miarę postępu prac będę TU dodawała nowy widoczek,
nie wiem tylko, czy będzie się wyświetlał jako nowy watek, wątpię,
więc chętne obejrzeć proces powstawania do końca, muszą same tu zaglądać :)
Więc dodaję :)
OOOO już 22 stycznia....
24 stycznia - dzień 16
wszystkie kwiatki wyszyte. Czas zabrać się za tło :)
Dzień 17 - 29 stycznia
no i dłuuuuuga przerwa :) do 10 lutego
Oj na bieżąco robiłam w miare możliwości, ale dziś jestem w stanie pokazać finish. Co prawda jeszcze nie w ramce, ale pracuję nad tym :)
Dzień 19
Dzień 20Dzień 21
Dzień 22
Dzień 23
Dzień 24
Dzień 25
Dzień 26Dzień 27
Dzień 27 finish :)
Teraz tylko pranie, prasowanie, pass i rameczka :)
I oczywiście dotrzymanie obietnicy :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Wszelkiej Pomyślności w Nowym 2018 Roku
Życzę wszystkim, którzy o mnie nie zapomnieli, pomimo tego, że nie miałam serca do blogu... aty aty niegrzeczna Obiecuję poprawę, bo p...

-
Życzę wszystkim, którzy o mnie nie zapomnieli, pomimo tego, że nie miałam serca do blogu... aty aty niegrzeczna Obiecuję poprawę, bo p...
-
Podjęłam się rzeczy wydawałoby się niemożliwej, a jednak... możliwej :D Uwielbiam wyzwania. Jakiś czas temu, znajoma zapytała się, czy us...
-
Znacie to? Jest to zabawa, która wywołuje uśmiech na buzi każdego, zwłaszcza, gdy listonosz zapuka do naszych drzwi :) Do moich ...